Czas w ekonomii

5/5 - (2 votes)

Autorzy zajmujący się zagadnieniem czasu nie bez racji powołują się często na znaną i bardzo trafnie oddającą złożoność problemu wypowiedź św. Augustyna, który w swoich Wyznaniach stwierdza: „Cóż to jest czas? Gdy mnie nikt nie pyta, to wiem, lecz jeśli pragnę wytłumaczyć komuś, kto pyta, to wówczas nie wiem”1. W rzeczywistości zdanie to w niesłychanie syntetyczny sposób uzmysławia trudności związane z każdą próbą określenia istoty czasu.

Ze zjawiskiem czasu człowiek spotyka się we wszystkich doznaniach, co sprawia, że pojęcie czasu bardzo trudno wyizolować, wyabstrahować w spo­sób jasny i przekonywający. Niemniej jednak nie można go pomijać, ponie­waż stanowi on podstawowy problem dla wszystkich dziedzin współczesnej wiedzy. Analiza typów i przyczyn zmian zarówno w naukach przyrodniczych, jak i społecznych stanowi jedno z centralnych zagadnień każdej z tych dziedzin. Poważna część współczesnej wiedzy opiera się na badaniu i reje­strowaniu rodzajów zmian i odnoszeniu ich do tego, co stałe. Występowanie zmian zakłada więc pewien rodzaj rzeczywistości czasowej lub raczej rze­czywistości w czasie. Mierzenie zmian wymaga takiej właśnie rzeczywisto­ści, która mogłaby być traktowana jako miara wydarzeń2. Ale zagadnienie czasu występuje nie tylko w nauce. Zaznacza się ono w sposób szczególny również w badaniach nad moralnością, etyką, estetyką czy religią. Człowiek prawie instynktownie przyznawał niemal zawsze większą wartość bardziej trwałym cechom swego świata. Na przykład, tęsknota za nieuchwytną wiecz­nością jest -jak się zdaje – ściśle związana z tęsknotą do nieprzemijających wartości. Kant uważał nawet, że wieczność, czyli nieskończoność w czasie jest niezbędna do realizacji wartości moralnych3.

Mimo że definicja czasu ma zasadnicze znaczenie dla nauki, światopo­glądu filozoficznego i religii, ze zdziwieniem należy skonstatować jak różnie zjawisko to bywa interpretowane. Niekiedy czas jest traktowany jako akom­paniament ruchu lub zmiany. Jako pojęcie podstawowe bywa w takich wy­padkach zastępowane przez najbardziej regularne z cyklicznych zmian (jak np. wiosna, lato, jesień, zima). Kiedy indziej czas pojawia się jako warunek zmian, bez którego nie mogą się one dokonać, lub jako z góry założona forma wszelkiej percepcji. Jeśli przyjmuje się a priori, że czas jest warunkiem mierzenia wydarzeń, to on sam nie wydaje się mierzalny, a staje się czymś, co jest tylko intuicyjnie wyczuwalne. Jeśli natomiast jednocześnie utożsamia się czas z jakimś szczególnym ruchem lub jakimś szczególnym uczuciem zmiany wewnątrz ludzkiego „ja”, to wówczas nie może posiadać on regular­ności, a tym samym traci swoją obiektywność. Zjawisku czasu przypisuje się różne właściwości. Mówi się, że jest realnie obiektywny, realnie subiektywny lub nierealny; że jest warunkiem ruchu, typem ruchu, miarą ruchu, zależny od ruchu; że stanowi kontinuum, zbiór zatomizowanych chwil, wymiar lub zmienną czasoprzestrzeni itp.4 Przy takiej różnorodności opinii, odnoszących się do zjawiska czasu, jego konsystentna interpretacja zdaje się wymagać oparcia się na konstrukcji metafizycznej. W istocie, filozoficzne podejście do problemu skłania do skorzystania z pewnych metafizycznych założeń5.

Rozważania nad czasem prowadzone na potrzeby planowania ekonomi­cznego nie wymagają uciekania się do pomocy metafizyki. Wystarczy zająć się raczej pewnymi aspektami zjawiska czasu. Przedtem jednak należy zrobić dygresję na temat metody abstrakcji, co być może uczyni zasadnicze wywody jaśniejszymi.

Abstrakcja jest wynikiem myślowego procesu wyodrębniania, który polega na wyłączaniu pewnych cech dla intelektualnych rozważań. Innymi słowy, jest to proces analizy myślowej, polegający na skoncentrowaniu uwagi na wybra­nych cechach z wyłączeniem innych6. Wyróżnić można cztery podstawowe rodzaje abstrakcji.

4 Ibidem.

5 Por. J. Guitton, Sens czasu ludzkiego, Warszawa 1968; oraz R. Ingarden, Czas i człowiek, Warszawa 1938.

6 Por. H. G. Alexander, op. cit., s. 9.

Pierwszym i najprostszym jest wydzielenie części z całości, które się na tę całość składają. W ten sposób mamy do czynienia z zależnością: część – całość, która charakteryzuje się tym, że części mogą być usuwane lub dodawane. W tym sensie można mówić o stronicy jako części książki, a o książce jako części biblioteki. Drugi rodzaj abstrakcji dotyczy jakości. Polega to na wydzieleniu określonej cechy jakościowej obiektu. Ten rodzaj abstrakcji różni się od poprzed­niego. Cecha jakościowa może być oddzielona od obiektu jedynie w sposób idealny, tj. myślowo. Podczas gdy część może być wydzielona z całości zarówno w sposób idealny, jak i realny. Jakość obiektu jest bowiem wytworem nie fizycznej, lecz rozumowej analizy. Kolor obiektu lub sposób przebiegu zdarzenia mogą być wyobrażone tylko in abstracto, nie mogą być natomiast przedmio­tem fizycznego oddzielenia. Funkcja jest kolejnym rodzajem abstrakcji. Jest to wydarzenie, które jest przyporządkowane innemu wydarzeniu. Wreszcie ostatnim rodzajem abstrakcji jest relacja. A więc nie tylko część może być wyabstraho­wana z całości, jakość z obiektu czy funkcja ze zdarzenia, ale także same relacje mogą podlegać temu procesowi. Dotyczy to zarówno związków wewnętrznych (np. typu: stosunek długości kadłuba samolotu do rozpiętości jego skrzydeł), jak i zewnętrznych (typu: stosunek samolotu do lotniska, na którym wylądował). Abstrakcje odnoszące się do relacji różnią się od abstrakcji odnoszących się do jakości tym, że opieraj ą się na związku co najmniej dwóch cech. Dla ścisłości warto dodać, że jakość może również obejmować wewnętrzne zależności (np. kształt obiektu), ale w sensie jakości są one rozpatrywane jako jeden z aspektów całego obiektu, a niejako zespół wewnętrznych zależności. Nie trzeba wcale przy okazji rozstrzygać, czy cechy jakościowe lepiej byłoby przedstawić w całości jako relacje, czy w całości jako funkcje lub, czy funkcje dają się zredukować do poziomu relacji, czy też na odwrót. Na potrzeby niniejszych badań całkowicie wystarczy świadomość, że każdy rodzaj abstrakcji: część, jakość, funkcja czy relacja, dostarcza szczegółowego i podstawowego punktu widzenia na istotę abstrakcji, z którą w konkretnym przypadku możemy mieć do czynienia.

Niekiedy zwykło się mówić o stopniu abstrakcji, przyjmując za kryterium rozróżnienia fakt, że jedne z nich są zbliżone bezpośrednio do poziomu empirycznego, inne natomiast są bardziej od tego poziomu oddalone. W rze­czywistości to wrażenie dystansu od poziomu empirycznego dotyczy przede wszystkim stopnia ogólności abstrakcji. Bezpośrednie abstrakcje są wypro­wadzane z jednego przedmiotu lub zdarzenia, ogólne abstrakcje natomiast są wyprowadzane z wielu, co sprawia, że stają się one uogólnieniami, czyli pojęciami; które obejmują zespół podobnych jednostek. Jakkolwiek podo­bieństwo może być wyabstrahowane ze wszystkich tych jednostek, to generalizacja nie jest sama w sobie abstrakcją. Jest ona jedynie zależna od tej ostatniej ze względu na logikę łączenia w grupy. Abstrakcja odnosi się do cechy, która jest wyodrębniana niezależnie od tego, jak wielu przypadków takie wyodrębnianie dotyczy. Natomiast uogólnienie, czyli generalizacja odnosi się jednoznacznie do klasyfikacji i grupowania znaczeń oraz pojęć. Jednakże wszelkie abstrakcje są klasyfikowane na podstawie stopnia ich ogólności. Na przykład pojęcie koloru w ogólności jest uważane za wyższy stopień abstrakcji aniżeli kolor zielony, ponieważ wszystkie obiekty postrze­gane wizualnie są kolorowe, ale tylko niektóre mają kolor zielony. Takie pojęcia, jak obiekt czy zdarzenie, są same przez się uogólnieniami wyższego szczebla. Pojęcie „obiekt” odnosi się z reguły do wszystkich pojedynczo wyobrażalnych lub dających się normalnie oddzielić jednostek znajdujących się na świecie. Pojęcie „zdarzenie” oznacza wszystkie pojedyncze wyobrażał -ne, elementarne składniki zmian. Jest rzeczą na ogół znaną, że uogólnienia stają się tym bardziej uniwersalne, im mniej jest cech wspólnych dających się wyabstrahować dla poszczególnych jednostek. To właśnie sprawia wrażenie, że te wyabstrahowane cechy wydają się dalekie od konkretnej sytuacji7.

Istnieje jeszcze inny sposób szeregowania abstrakcji. Wychodząc z kon­kretnej sytuacji, proces analizy polega na wyłowieniu różnych dających się wyabstrahować cech. W wielu wypadkach zdarza się, że to, co jest początko­wo uważane za jedyną abstrahowaną cechę, w trakcie dalszej analizy daje się podzielić tak, że w rezultacie powstają abstrakcje z abstrakcji. Można na przykład wyabstrahować prostokątny kształt z blatu stołu, a następnie kąt prosty z całego prostokąta. Kontynuowanie takiego postępowania doprowa­dza do pewnych elementarnych pojęć, które stanowią granice procesu abstrak­cji w tym sensie, że poza nimi żadna sensowna abstrakcja nie da się przepro­wadzić. Są to najprostsze abstrakcje, lecz jednocześnie najbardziej oddalone od konkretnej sytuacji.

7 Ibidem.

8 Wzmianka o nieskończoności i wieczności może służyć jako dodatkowa ilustracja istnienia elementarnych abstrakcji. Mówi się więc o ciągach i wydłużeniach jako znaczeniach przybliżających do pojęcia nieskończoności jako ich granicy, podczas gdy pojęcie nieskończonych ciągów nie ma mieć granicy. Istnieje tu milczące uznanie, że pojęcie nieskończoności i wieczności ma tylko sens jako domniemana granica procesu odczuwania i przekraczania granic. Bardzo trudno znaleźć dla nieskończoności i wieczności wyobrażamy odpowiednik. Dzieje się tak dlatego, że są to elementarne abstrakcje będące wynikiem manipulowania nimi. Nieskończone kontinuum posiada tę minimalną cechę, że nie ma granic, a proces wydłużania wielkości poza wszelkie wyobrażalne granice osiąga kres w tym typie wyobraźni, kiedy po prostu zaprzecza istnieniu wszelkich ostatecznych granic. Tak osiąga się granice myśli w procesie rozumowania, który neguje wszelkie granice. Por. H. G. Alexan-der, op. cit, s. 11, 12.

Oprócz abstrahowania i generalizacji istnieją jeszcze dwa procesy myślowe związane z metodą abstrakcji, o których warto wspomnieć. Pierwszy z nich polega na negowaniu abstrakcji, drugi zaś na manipulowaniu nimi. Akt nego­wania abstrakcji przerzuca uwagę na zespół cech, pozostałych po wyabstrahowa­niu szczególnej cechy. Proces manipulowania abstrakcjami polega natomiast głównie bądź na wydłużaniu lub redukowaniu kontinuów, bądź też na dodawa­niu lub odejmowaniu części (dyskretów). Pojęcie nieskończoności, na przy­kład, może być wyprowadzone albo przez wyabstrahowanie pojęcia granicy, a potem zaprzeczenie tej abstrakcji lub też przez wydłużenie wyabstrahowanych cech ciągłości. Podobnie rzecz się ma z pojęciem wieczności. Może być ono rezultatem negowania granic czasowych lub efektem wydłużania czasowego kontinuum. Istnieją wszakże abstrakcje, których negowanie nie miałoby sen­su. Na przykład, negowanie przestrzeni nie pozostawiłoby miejsca, w którym można by umieścić nieskończenie mały punkt, a negacja czasu nie pozostawiła­by nawet czasowego „teraz”, sprowadzając rzeczywistość do całkowitej bezcza-sowości. Takiej negacji nie można stosować, albowiem pojęcia przestrzeni i czasu obejmują całkowity kompleks cech przestrzennych i czasowych8.

Po tej niezbędnej dygresji odnoszącej się do metody abstrakcji powróćmy do naszego zasadniczego zagadnienia – czasu. Gdy się zestawi czas z całością ludzkiego doświadczenia, dochodzi się do wniosku, że nie da się go oddzie­lić od pozostałych elementów, składających się na to doświadczenie. Zna­czy to, że nie istnieje zależność: część – całość pomiędzy czasem a pozosta­łymi elementami tego doświadczenia. Mówiąc jeszcze inaczej, czas nie może być fizycznie wyabstrahowany w postaci konkretnego obiektu, który można badać jako pojedynczy przedmiot naszego doświadczenia. W tym sensie czas jest do tego stopnia towarzyszem wszelkich doznań, że jesteśmy skłonni uważać go za najbardziej ogólną cechę wszystkich naszych doświadczeń. Niemniej jednak bardziej zdajemy sobie sprawę z upływu czasu w zesta­wieniu z ruchem Ziemi i zmianami, które zachodzą niż w zestawieniu ze stałością i trwałością. Sprawia to, że jesteśmy skłonni traktować czas ja­ko abstrakcję zmian, zapominając, że są one abstrakcją z doświadczenia. Doświadczenie natomiast obejmuje to, co jest względnie stałe oraz to, co jest względnie niestałe, czyli zmieniające się; a więc obejmuje te dwie cechy ja­kościowe rzeczywistości, z których istnienia zdawali sobie sprawę starożyt­ni Grecy9.

U przeważającej większości ludzi świadomość czasu łączy się-być może w sposób najbardziej wyobrażalny – z wydarzeniami i zmianami. Potocznie używa się terminu „czas” na określenie: 1) przerwy pomiędzy wydarzeniami, 2) trwania wydarzenia, 3) momentu wystąpienia wydarzenia, 4) szybkości, czyli tempa występowania wydarzeń i 5) przemijania samych wydarzeń (mówi się np. dobre lub złe czasy). Gdy następuje powtarzanie się wypadków, mówimy o Czasie jako o momencie ponownego ich wystąpienia. Jeśli powta­rzanie to następuje z pewną regularnością lub ma charakter zwyczajowy, wówczas mówi się o czasie jego wystąpienia.

9 Ibidem. Wyjaśnienie dylematu, dlaczego czas kojarzy się bardziej ze zmianą niż z trwałością, tkwi w wysokim stopniu uogólnienia, jaki reprezentuje pojęcie czasu. W istocie odnosi się wrażenie, że pełna niezmienność zbliża do sytuacji, w której czas nie występuje. Wskazuje to na fakt, że świadomość czasu wpleciona jest w świadomość zmiany. Jeśli zmiany są generalizacją wydarzeń, a czas jest generalizacją zmian, jest on wobec tego generalizacją generalizacji, czyli reprezentuje bardzo wysoki poziom abstrakcji. Nie może być inaczej, ponieważ czas jest najbardziej uniwersal­nym uogólnieniem doświadczenia.

Głębsze zastanowienie się nad zjawiskiem czasu ujawnia kilka podsta­wowych sprzeczności, które nieodparcie się nasuwają. Przede wszystkim narzuca się przeciwstawność pomiędzy „chwilowy” i „trwający”. Pobieżne potraktowanie jej mogłoby nasunąć myśl o różnicy pomiędzy wydarzeniami trwającymi stosunkowo krótko a wydarzeniami trwającymi stosunkowo dłu­go. W istocie zaś chodzi o pojęcie trwającego kontinuum, w którym można wyróżnić moment lub chwilę10. W ten sposób kontinuum ma się tak do chwili czy momentu, jak w przestrzeni punkt przecięcia do nieskończonej prostej11.

Kolejną sprzecznością, jaka powstaje w związku z rozważaniami nad czasem, jest trwanie wydarzenia i przerwa między wydarzeniami. Od strony psychologicznej rozróżnienie to zdaje się być powodowane odczuwaniem okresu stosunkowej aktywności, w zestawieniu z odczuwaniem okresu spo­czynku czy też braku aktywności. W okresie aktywności uwaga skierowana jest na samo wydarzenie, a w szczególności na elementy przejścia czy zmiany, jakie ono ze sobą niesie. Natomiast w okresie spoczynku uwaga koncentruje się na niezakłóconym upływie czasu urozmaiconego ewentualnie przepo­wiedniami na temat nadchodzącego okresu aktywności. Trzeba przy tym dodać, że rutynowa działalność sprawia wrażenie jednostajnego przepływu, czyli przerwy w czasie; emocjonująca i dramatyczna działalność pozostawia silne wrażenie przechodzenia zmian. Tak więc statyczne trwanie kojarzy się z pojęciem przerwy w czasie, czyli z okresem zawartym pomiędzy ożywio­nymi wydarzeniami. Natomiast wrażenie zmiany, przechodzenia, nowości kojarzy się z samym trwaniem wydarzenia.

I wreszcie, rozważania nad czasem nasuwają myśl o przeciwstawności pomiędzy identycznością powtarzających się wydarzeń a nowością różnych wydarzeń. W doświadczeniu ludzkim powtarzające się wydarzenia mają charakter rutynowy i, jak wspomniano wyżej, wykazują tendencję do ukazy­wania się jako jednostajny przepływ, czyli przerwa w czasie. Z punktu widzenia czasu istnieje ścisły związek pomiędzy powtarzaniem się a przerwą i to zarówno w doświadczeniu, jak i w abstrakcji. Nowość natomiast związana jest z przemijaniem, ponieważ stanowi ona o zróżnicowaniu końcowych warunków w porównaniu z początkowymi, co uwidacznia jej przemijający charakter. Warto przy tym zauważyć, że nowość musi być spowodowana kolejną odmiennością. Naturalnie nawet przy powtarzaniu musi być pewien niewielki stopień nowości, w przeciwnym bowiem razie nie byłoby w ogóle sposobu na odróżnienie kolejnych wydarzeń. Wobec tego nie byłoby oddziel­nych wydarzeń podobnych do siebie, natomiast mielibyśmy znowu do czy­nienia z trwaniem w czasie. Wrażenie powtarzania się spowodowane jest niezauważeniem nowości; świadomość przemijania zaś wymaga raczej wyraźnego odczucia różnicy niż identyczności.

Kontynuowanie analizy skomplikowanego zjawiska czasu pozwala wy­abstrahować pewne elementarne jego cechy. Procedura ta ułatwia lepsze zrozumienie tego zjawiska. Pierwszą w kolejności można rozważyć cechę trwania. Co prawda, z trudem daje się ona wyizolować z pojęcia czasu, ponieważ jest bardzo silnie związana z pozostałymi jego składnikami. Cecha trwania może być potraktowana w sposób negatywny jako to, co oddziela od siebie przerwy czasowe lub pozwala na rozgraniczenie wstępnej i końcowej fazy przemijania. W sensie bardziej pozytywnym trwanie stanowi zwykłą świadomość stałości doznań. Trwanie nie może być czystą permanencją ani też całkowitą zmiennością, są to bowiem dwie inne elementarne cechy czasu. Niemniej jednak trwanie jest potrzebne zarówno permanencji, jak i zmianie. Prawdziwy kontrast z pojęciem trwania stanowiłoby pojęcie chwilowości, które samo przez się zaprzeczałoby zarówno zmianie (przemijaniu), jak i permanencji (trwaniu).

Praktycznie, rozróżnianie trwania i chwilowości jako jedynych cech doświadczenia, mogłoby okazać się pozbawione większego sensu. Skoro jednak pojawiają się one jako możliwe do odróżnienia cechy, to mogą stać się pomocne do intelektualnej analizy zjawiska czasu. Można oczywiście bar­dziej dokładnie podkreślić współzależność pomiędzy tymi pojęciami.

Chwila jako całkowicie pozbawiona trwania albo nie wymaga przedłu­żającego się kontinuum, w którym mogłaby być umieszczona, albo przez zaprzeczenie całkowicie anuluje trwanie, co sprawia, że jako pozbawiona pozycji przestaje cokolwiek znaczyć. Jednocześnie zaś trwanie traktowane nawet jako zwykłe kontinuum wymaga założenia jakiegoś rodzaju ciągłości, co w tym przypadku oznacza postrzeganie następstwa: przed i po. Ale se­kwencja ta zakłada przechodzenie, co z kolei wymaga rozeznania chwil o różnych stanach. Tak więc poprzez przemijanie następuje powrót do chwili. Skrajnie pojmowana permanencją, czyli doskonała statyczność traci każdą podstawę ciągłości, która wymaga świadomości następstwa, czyli zmiany. Podobnie rzecz się ma z krańcowo potraktowanym przemijaniem, gdy posu­niemy się do granic absolutnej nowości. W tym przypadku wszelka ciągłość będzie sprowadzać się do serii fragmentarycznych epizodów, które w zasadzie nie będą właściwie seriami.

Drugą elementarną cechą, która da się wyabstrahować z kompleksu czasu, jest przerwa. Przerwa stanowi granicę lub jednostkę, która służy do przedzielenia każdego rodzaju kontinuum. Pojęcie przerwy ukazuje charakter czasowy dzięki temu, że kontinuum posiada właściwość trwania. Jeśli takie kontinuum pojmo­wane jest jako całkowicie jednolite lub jednofazowe, to wówczas nie zawiera ono wewnętrznej możliwości samego przez się określenia przerwy. Przerwa czasowa, podobnie jak centymetry czy metry, czyli jednostki miary długości, jest arbitralnie przypisywana ciągłości na potrzeby mierzenia.

Kolejną elementarną cechą czasu jest powtarzanie. Powtarzanie związane jest z pewną rozpoznawalną jednostką, która może być rozpatrywana w aspek­cie serii i wobec tego zależy od jakiejś przerwy12. Jednostka przerwy jest wciąż na nowo stosowana jednostajnie w odniesieniu do kontinuum, aby nadać mu ilościowy charakter wymiaru. Zegar stanowi najlepszy przykład takiego modelu jednostajnego powtarzania jednostki odstępu. Każde urządze­nie, o którym dałoby się powiedzieć, że wskazuje regularnie następujące okresy, przy czym jednostajność dotyczyłaby jednakowych długości kontinu­um, wystarczyłoby do mierzenia trwania. Czasowe powtarzanie niekoniecz­nie musi być tego rodzaju jak opisane powyżej. Może ono również oznaczać powtarzanie się określonych szablonów wydarzeń, w których pewne wewnę­trzne cechy samych wydarzeń sprawiają, że są one do siebie podobne. Cykle historyczne, cykle życia itp. są zależne nie tylko od długości czasu, który został przez nie pochłonięty, ale przede wszystkim od charakteru wydarzeń. W takich przypadkach granice przejścia (np. urodziny – śmierć) tak samo wyznaczają ramy okresu. Z punktu widzenia przemijania powtarzający się szablon określonego rodzaju jest tym, co nadaje podobieństwo wydarzeniu, a nie lata przez nie zużyte (np. narodziny – życie – śmierć, a nie liczbę lat przeżytych). Rozwój kultur może być podzielony na charakterystyczne epoki, które mają dosyć podobieństw, by można mówić o powtarzaniu. We wszy­stkich tego rodzaju przypadkach powtarzanie, to właśnie wewnętrzna natura samych wydarzeń, która rodzi pomysł o powtarzających się cyklach, nie zaś granice narzucone z zewnątrz przez miarę trwania czy jednostkę odstępu.

Czwartą z kolei elementarną cechą, która da się wyabstrahować z pojęcia czasu, jest tempo. Tempo polega na związku dwóch lub więcej odnoszących się do siebie i powtarzających się jednostek (obojętnie, czy są to jednostki typu odstępu, czy też typu przemijania) z reguły w celu określenia względnej częstotliwości powtarzania13. Pojęcie tempa używane jest w muzyce na określenie liczby uderzeń w odstępie zegarowego czasu. Chociaż może wy­stąpić tempo o charakterze odstępu lub o charakterze przemijania, wywołane uczuciem napięcia lub niepewności wewnątrz samego wydarzenia, które jest niezależne od względnej miary trwania.

W tym miejscu należy wtrącić pewną dygresję. Trwanie jest często określane jako kierunkowe kontinuum, w którym ruch jest nieodwracalny. Na pierwszy rzut oka mogłoby się wydawać, że jednokierunkowość i nieodwra­calność zależy przede wszystkim od następstwa przed i po, które jest dostrze­galne tylko w przemijaniu. W rzeczywistości tym, co pozwala myśleć w ka­tegoriach ukierunkowania w czasie, jest świadomość kolejnych różnic. Nie chodzi tu wszakże o kolejne różnice w ogóle, ponieważ mogłyby to być zmiany podobne do tych, jakie się obserwuje przy wahadle, które wychyla się z jednej pozycji do drugiej i z powrotem. Chodzi natomiast o kolejne wyda­rzenia w ludzkim doświadczeniu, które mają cechy nowości. Otóż, właśnie te kolejne zabarwione nowością wydarzenia stanowią główną podstawę poczu­cia jednokierunkowości w czasie. Sekwencja: przeszłość – teraźniejszość -przyszłość, uważana niekiedy za podstawowy element czasu, może być związana z nieodwracalnym kontinuum trwania za pomocą jakiegoś szcze­gólnego punktu czy wydarzenia, które jest uważane za teraźniejszość. Tworzy ona układ odniesienia oddzielający przeszłość od przyszłości. Jednakże na­stępstwo: przeszłość – teraźniejszość – przyszłość zaznacza się wyraźniej i może być bardziej owocnie analizowane w powiązaniu z konkretną rzeczy­wistością czasową.

Wracając do przerwanych rozważań nad elementarnymi cechami kom­pleksu czasu, nasuwa się w sposób niejako naturalny potrzeba zastanowienia się, czy którakolwiek z nich nie zajmuje przypadkiem dominującej pozycji w tym kompleksie? Mówiąc inaczej, rodzi się pytanie, czy któraś z nich nie reprezentuje zasadniczej rzeczywistości czasu, która obejmowałaby wszy­stkie pozostałe? Otóż wolno wątpić, czy jakiekolwiek intelektualne usiłowa­nia zmierzające do uzyskania odpowiedzi na to pytanie mogłyby doprowadzić do pozytywnego wyniku. Każda bowiem z elementarnych cech czasu może być wyabstrahowana ze skomplikowanej rzeczywistości czasowej, w której żyją ludzie. O wiele bardziej celowe jest traktowanie ich jako wiązki światła skupiającego uwagę na różnych aspektach ludzkiego doświadczenia. Nie­mniej jednak, można spróbować potraktować każdą z tych cech tak, jak gdyby miała ona decydujące znaczenie w kompleksie czasu. Cecha trwania skupia uwagę na czystej trwałości z lekkim zaznaczeniem następstwa: „przed i po”. Silniejsze skoncentrowanie się na sekwencji przeszłość – teraźniejszość -przyszłość skierowuje naszą uwagę na przemijanie. I tak określona idea ciągłości następstwa skierowuje naszą uwagę ku pojęciu odstępu (przerwy), ale jeśli zapragniemy, możemy odwrócić naszą uwagę od tych jakości i skie­rować ją na powrót na pojęcie trwania tak oczyszczonego z nich, jak to jest tylko możliwe. Tak więc, jeżeli jakakolwiek z elementarnych cech zostanie potraktowana jako dominująca, to będzie ona stwarzała nowe perspektywy patrzenia na wszystkie pozostałe. Jeśli położymy nacisk na odstępy, czyli przerwy, dojdziemy do pojęcia czasu jako wymiaru. Jeśli jednocześnie poło­żymy nacisk na przemijanie, stwierdzimy, że czas nabiera charakteru zbioru wydarzeń. Istotnie, wynika z tego, że nie tylko różne znaczenia nadawane pojęciu czasu, lecz różne teorie usiłujące wyjaśnić istotę czasu są w dużej mierze wynikiem wyeksponowania odmiennych cech elementarnych kom­pleksu czasu.

Terminy czas i zmiana same przez się odbijają odmienne położenie nacisku w ramach kompleksu doświadczalnych cech, które są bardzo blisko ze sobą związane. Termin zmiana odnoszony bywa na ogół do typów wzor­cowych działań, w których początkowe i końcowe formy przemijania są wyraźnie zaznaczone. Natomiast termin czas w większym stopniu bywa odnoszony do okresu trwania tych działań. W istocie jednak czyste trwanie i czyste przemijanie stanowią cechy elementarne, które muszą sobie wzajem­nie nadawać właściwe znaczenie.

Różne przykłady zmian, które wynikają z doświadczenia, jako bar­dziej uniwersalne typy wymagają innego spojrzenia na zagadnienie czasu. W przypadku wydarzeń historycznych czy dramatycznych stwierdzamy, że przemijalność zdarzeń jest najważniejsza. Początek i koniec, warunki wstę­pne i kulminacje to cechy charakterystyczne tych wydarzeń, które nadają im ostrość i znaczenie, a nie liczba lat, w ciągu których się one toczą. Dlatego opowieść dotycząca kilku godzin może dostarczyć tyle samo napięcia, co opowieść, obejmująca kilka wieków. Tam bowiem, gdzie działalność i dra­matyczne wydarzenia wchodzą w grę, uwaga jest przede wszystkim skoncen­trowana na elemencie przemijania, a czas staje się głównie zmianą i przemi­janiem. Jednocześnie, gdy w grę wchodzi przede wszystkim rutyna lub gdy zmiana oznacza jedynie mierzenie względnych ruchów i powtórek, w centrum uwagi pojawia się przerwa jako istota czasu. Mówiąc ściślej, uwaga skiero­wana jest na mierzenie podstaw trwania za pomocą jakiegoś nadzwyczaj regularnego ruchu (np. rotacji Ziemi). W takim przypadku czas staje się głównie wymiarem, tj. mierzalnym kontinuum. Wiele z naszego doświadcze­nia potwierdza ten punkt widzenia. Jako dowód mogą służyć wszystkie zjawiska stanowiące zwyczaj i rutynę, a które dokonują się według sezono­wego, dniowego czy godzinowego porządku, pozostawiając wrażenie, że czas jest niczym innym jak tylko następstwem powtórzeń.

Podstawa trwania jest sama w sobie niewystarczająca zarówno dla dra­matycznego, jak i rutynowego doświadczenia. W pierwszym przypadku od­czuwanie początku i końca, narastanie napięć i ostateczne załamanie ekspo­nuje przemijalność jako właściwość czasu. W drugim natomiast, odczuwanie powtarzania i nawrotów tych samych rzeczy, które stale od nowa przebiegają tymi samymi drogami, wysuwa na czoło przerwy i powtarzanie czasu. Ale w obu tych wypadkach podstawa trwania jest dana jako rzeczywistość, która umożliwia realizację potencjalności przemijania, lub jako kontinuum, które pozwala uczynić aktualną potencjalność mierzenia.

We współczesnej nauce zauważa się wpływ tych dwóch typów zmian na dwie różne koncepcje czasu. Nauki społeczne, a w ich liczbie ekonomia z jej koncepcją gospodarującego społeczeństwa, opierająca się na niekończącym się następstwie zmian, ciągłości kreacji i braku powtórzeń, skłaniają do traktowania czasu jako historii. Podobnie nauki biologiczne z ich ewolucyj­nym podejściem, wymagają długofalowej koncepcji procesu, przypominają­cego historię ludzkości, tylko o wiele bardziej rozległego. Natomiast nauki ścisłe za przykładem fizyki interpretują izolowane wydarzenia na podstawie czasowego odmierzania i jednolitości wzorców. Tutaj powtarzanie znajduje się w centrum zainteresowania. Nie przemijanie i nowość, ale cykle i nawroty stanowią tu elementy nadające charakter cechy. Te rozbieżności interpreta­cyjne, jakie narzuca skomplikowane zjawisko czasu, wpływają na odmienną ocenę jego istoty, pozostawiając ukrytą sprzeczność w nauce14.

Konkludując nasze rozważanie nad pojęciem czasu, można powiedzieć, że na poziomie empirycznym istnieje określona ilość elementarnych cech czasu, których analiza nie doprowadza jednak do stworzenia pojęcia ogólne­go. W rezultacie wysiłków zmierzających do wyświetlenia istoty czasu pozo­stają dwa elementy: czas jako wymiar i czas jako nieprzerwany ciąg wyda­rzeń, z których każdy jest tak realny jak samo doświadczenie. Jednakże żaden z tych elementów nie może być zredukowany do drugiego. Istotnych właści­wości czasu nie można identyfikować wyłącznie ze zmianami. W przeciw­nym bowiem razie nie mogłoby być mowy o istnieniu pojęcia czasu w przy­bliżeniu nawet przypominającego to, co pod tym terminem aktualnie rozu­miemy. Nawet pojęcie czystego, trwającego kontinuum zawiera elementy uporządkowanego następstwa, które z kolei obejmuje zjawiska przechodze­nia i nowości. Przechodzenie zaś oznacza zmianę. Stąd zmiana zawarta jest w koncepcji czasu jako zasadnicza część rzeczywistości, z której wywodzi się idea czasu. I chociaż zgodnie z tym, co powiedzieliśmy wyżej na temat abstrakcji, czas może być rozpatrywany na wyższym jej poziomie aniżeli zmiana, to jednak nie jest on z tego powodu mniej realny.

Czas nie może być również identyfikowany z wymiernością czasowo–przestrzenną, traktowaną jako powtarzające się trwanie oparte na powtarzal­ności bardzo regularnego ruchu. To znaczy: nie może być traktowany jedynie jako wymiar, jak to ma często miejsce w matematyce i fizyce. Charaktery­styka czasu zależy bowiem od dwóch aspektów: historycznego i ruchowo–przestrzennego. Gdy traktujemy go jako przerywane trwanie, staje się on miarą czasowo-przestrzennego kontinuum. Kiedy rozpatrywany jest jako proces, staje się historią świata, oznaczającą stulecia nieodwracalnego postę­pu i wzrostu, które ludzkość doświadcza.

Nie można czasu odizolować ani od przestrzeni, ani od historii, ponieważ są one istotne dla utrwalonej koncepcji czasu. Nieodwracalność sama w sobie nie jest ani mierzalną relacją wydarzeń, ani wymiarem czasowo-przestrzennym. Wymierność sama w sobie – z drugiej strony – nie ma cechy przecho­dzenia i kumulatywności. Czas jest czymś więcej niż czasowo-przestrzennym wymiarem; jest on również czymś więcej niż historią wydarzeń. Jest on z pewnością czymś więcej niż zwykłe „teraz”, obojętnie: chwilowe czy po­zorne. Czas jest czynnikiem zarówno doświadczenia, jak i rozumienia otacza­jącej rzeczywistości, od którego uciec sienie da.

Wiesław Samecki, Gospodarowanie za pomocą planowania. Analiza krytyczna, Acta Universitatis Wratislaviensis No 2262


1 Augustyn Św., Wyznania, XI, cyt. za H. Guitton, A la recherche du temps economiąue (b.m.) 1970, s. 18.

2 Por. H. G. Alexander, Time as Dimension and History, Albuquerque 1945, s. 5.

3 Cyt. za H. G. Alexander, op. cit, s. 6.

10 Moment różni się od chwili. Moment, jakikolwiek krótki, trzeba pojmować jako zawierający nieskończoną ilość chwil, których większość można zignorować przez uznanie wydarzenia za przejście pomiędzy dwiema chwilami oddzielonymi skończonym odstępstwem czasu. Por. G.L.S. Shackle, Decision Order and Time, s. 20.

11 Por. H. G. Alexander, op. cit., s. 13.

12 Ibidem, s.16.

13 Ibidem.

14 Ibidem, s. 18-21

Dodaj komentarz