Kulturowy fenomen futbolu w ZSRR

5/5 - (2 votes)

“W komunistycznym kraju […] klub, któremu kibicowałeś był wspólnotą, do której sam zdecydowałeś się należeć. Reżim nie przypisywał ci klubu do kibicowania. To mogła być jedyna droga do wybrania sobie wspólnoty, wspólnoty, w której mogłeś się realizować, jak chciałeś. Być kibicem to łączyć się z innymi i być wolnym”

Levon Abramian, ormiański antropolog[1]

Ta wypowiedź w najprostszy sposób wyjaśnia fenomen popularności piłki nożnej w ZSRR. Mimo ogromnych starań władz, które promowały dyscypliny takie jak zapasy, kajakarstwo, saneczkarstwo, strzelectwo, to nawet w dobie największych triumfów ich przedstawicieli na igrzyskach olimpijskich pozostały one konkurencjami niszowymi, o trzeciorzędnym znaczeniu dla większości kibiców. Futbol zawsze zajmował zdecydowanie pierwsze miejsce w sercach radzieckich fanów, na drugiej pozycji plasował się z pewnością hokej na lodzie i wreszcie daleko za tymi dwoma, ale wyraźnie przed pozostałymi koszykówka. Wszystko rzecz jasna w męskim wydaniu.[2]

Symbolem częściowej niezależności radzieckiej piłki nożnej od władz, a jednocześnie przykładem obrazującym liczne próby ingerowania w futbol przez rządzących jest historia Spartaka Moskwa i jego założycieli, czwórki braci Starostinów. Klub powstał w 1922r. jako amatorskie stowarzyszenie „Moskiewski klub sportu dzielnicy Krasnopriesnienkiej” (MKS). Chodzi o podmiejską wówczas dzielnicę, obfitującą w małe i średnie zakłady przemysłowe, handlowe i usługowe. Do 1935 roku występował jeszcze pod nazwami „Krasnaja Priesnia”, „Piszcziewiki”, „Dukat”, „Promkooperacja”.[3] Ta ostatnia nazwa była jednocześnie nazwą zrzeszenia wspierających klub małych i średnich przedsiębiorstw, które po rewolucji odrodziły się w czasach NEP-u.[4] Swoją obecną nazwę klub otrzymał 19 kwietnia 1935 roku.

Gdy porówna się okoliczności założenia Spartaka z narodzinami innych czołowych radzieckich klubów, łatwo będzie zrozumieć, dlaczego zawsze drużyna Starostinów miała najwięcej kibiców w całej Rosji i dlaczego była niewygodna dla włodarzy Kremla. W 1923r. z poparciem Feliksa Dzierżyńskiego podległa mu służba bezpieczeństwa Czeka stworzyła klub Dynamo Moskwa. Wkrótce na identycznej zasadzie w wielu miastach ZSRR zaczęły powstawać kolejne „Dynama”. W celu uniknięcia jednoznacznych skojarzeń z Czierezwyczajką symbolem tych klubów nie był znak miecza i tarczy, a litera „D” wpisana w romb. Za to niebiesko-białe barwy nawiązywały już wprost do elementów umundurowania służb bezpieczeństwa i milicji.[5] W tym samym 1923r. tworzy się CDKA (Centralnyj Dom Krasnoj Armii), w 1954r. przekształcony w CSKA (Centralnyj Sportiwnyj Kłub Armii)[6].

Jego nazwa nie pozostawia wątpliwości, jaka instytucja była patronem i opiekunem tejże drużyny. W tak zideologizowanym państwie jak ZSRR nie było chyba wątpliwości, że władza zrobi wszystko, co w jej mocy, aby kluby reprezentujące dwa fdary radzieckiego systemu: wojsko i służby bezpieczeństwa udowadniały swoją wyższość nad teamem stworzonym na zasadach powszechnych w burżuazyjnych krajach „zgniłego Zachodu.” Z tego samego powodu Spartak cieszył się ogromną sympatią wśród społeczeństwa w całym Związku Radzieckim. Był po prostu oazą i synonimem normalności w postawionej na głowie porewolucyjnej rzeczywistości.

Nie oznacza to bynajmniej, że Starostinowie byli dysydentami „pełną gębą”, walczącymi z reżimem na każdym kroku. Wręcz przeciwnie, świetnie umieli poruszać po korytarzach Kremla i Łubianki i zjednywać sobie sojuszników i sympatyków na najwyższych szczeblach partyjno-rządowych.[7] Jednym z takich ludzi był szef Komsomołu Andriej Kosariew. W 1936r. przekonali go, a potem wydatnie pomogli mu w stworzeniu nowoczesnej i tak naprawdę w pełni profesjonalnej Wszechzwiązkowej Ligi piłkarskiej.[8]

Po serii kilku konfrontacji radzieckich drużyn, pierwszych od rewolucji, z klubami zachodnioeuropejskimi w poprzednich dwóch latach (mocne wówczas praskie Sparta i Slavia w 1934r. oraz paryskie Red Star i Racing odpowiednio w 1935 i 1936r.[9]), doszli oni wspólnie do wniosku, że jedynie system rozgrywek oparty na sprawdzonych za granicą wzorcach będzie szansą na stałe podnoszenie poziomu sowieckiej piłki.

Zdjęcie 16. „Wiosenne transfery”, rysunek satyryczny z tygodnika „Fizkultura i sport”, 1928r.

Źródło: R.Edelman, Senous Fun. A History of Spectator Sports m the USSR, Oxford University Press, New York 1993, s.67

W tym samym roku zreorganizował się sam centralny urząd zajmujący się całokształtem sportowego życia w ZSRR. Wszechzwiązkowa Rada Kultury Fizycznej przekształciła się we Wszechzwiązkowy Komitet Kultury Fizycznej i Spraw Sportowych podporządkowany bezpośrednio Radzie Komisarzy Ludowych i samemu Kosariewowi.[10] W dalszym ciągu na sztandarach widniało słowo „amatorstwo”, mimo że już od kilku lat postępował proces uzawodowienia wszystkich niemal dyscyplin. Zaczęło się od systemu stypendiów. W jednym z pierwszych sezonów, stojących pod znakiem dominacji ekipy Starostinów, Beria zapytał jednego z trenerów Dynama, dlaczego Spartak wygrywa, tamten odpowiedział: „Bo płaci więcej.” Wynikało to z tego, że Spartak cieszył się poparciem Mikojana, który pozwolił klubowi przyznawać stypendia znacznie wyższe od standardowych.[11]

Na porządku dziennym było przekupywanie graczy i zachęcanie ich w ten sposób do zmiany barw klubowych. Czołowe moskiewskie kluby, aby uniknąć słowa „zawodowy” zaczęto w prasie określać słowem „pokazowych”.[12] Brało się to m.in. z tego, że najsłynniejsze drużyny, zwłaszcza moskiewskie wielokrotnie rozgrywały towarzyskie spotkania w mniejszych miejscowościach z lokalnymi teamami. Przekazywane im „za fatygę” pod stołem pieniądze były kolejnym źródłem dochodów zawodników, a miejscowe NKWD z reguły przymykało oczy na ten proceder.[13]

Jeśli już mowa o prowincji, to transfery przebiegały tam często w mało wyrafinowany sposób, posługiwano się nieraz wódką czy kartkami żywnościowymi. Groteskowo wyglądał system fikcyjnego zatrudniania zawodników klubów przyzakładowych np. w kopalniach, hutach, czy fabrykach. Dynama i drużyny wojskowe miały jeszcze dodatkowy atut w ręce – możliwość zmobilizowania dowolnego gracza do służby.

W rok po inauguracji rozgrywek ligowych na Placu Czerwonym miało miejsce wydarzenie nie mające do tej pory precedensu. Na rozłożonym olbrzymim zielonym dywanie, utkanym własnoręcznie przez graczy Spartaka, na oczach Józefa Stalina drużyny seniorska i juniorska Spartaka rozegrały mecz piłkarski. Tuż przed spotkaniem z udziału zrezygnowało Dynamo, tłumacząc się niedopuszczalną nawierzchnią, narażającą graczy na ciężkie kontuzje.[14] Na pomysł takiej imprezy wpadł Nikołaj Starostin, ale o zgodę na jego urzeczywistnienie musiał walczyć dwa lata, a pomagać mu musieli najbardziej wpływowi dygnitarze Kraju Rad, Nikita Chruszczów, Andriej Wyszyński i oczywiście Kosariew[15].

Wszystko odbyło się w ramach Dnia Kultury Fizycznej. Było to święto mające swoje korzenie jeszcze w czasach, kiedy żywe wśród bolszewików były hasła antyrywalizacyjne. Miało być ono corocznym pokazem sprawności i witalności „homo sovieticus”. Jego charakter był zdecydowanie bardziej teatralny niż sportowy, a szefował wszystkiemu reżyser N.Ochłopkow. Po pierwszych dwóch latach na stadionie Dynama barwna parada przeniosła się w 1931 r. na Plac Czerwony i tam odbywała się aż do lat 50..[16] Wspomniany mecz z 1937r. był jednorazową, incydentalną, próbą pogodzenia tego ideologicznie poprawnego święta z dyscypliną naprawdę popularną, ale podejrzaną politycznie. Najlepszym dowodem na to, że Stalin nie przestał odnosić się do futbolu z nieskrywaną rezerwą, był fakt, że spotkanie zostało przez niego skrócone.

Zdjęcie 17. Słynny mecz na Placu Czerwonym

Tymczasem konflikt na linii Spartak-Dynamo (w osobie jego największego protektora, Berii) narastał. Gdy podczas cieszącego się szalonym zainteresowaniem (w sumie 2 miliony widzów![17]) tournee po ZSRR drużyny Kraju Basków, zbierającej w całej Europie fundusze na kontynuowanie przez rząd republikański walki z frankistami, Dynamo z gośćmi z Półwyspu Iberyjskiego nieznacznie przegrało, a Spartak odniósł zwycięstwo, Beria nie wytrzymał. Rozpoczął nagonkę na sędziego, który miał pomóc stronniczymi decyzjami wygrać drużynie Starostinów. Zakończyło się to dla arbitra łagodnie jak na sowieckie standardy – dożywotnim zakazem sędziowania.[18] Jeszcze bardziej bezczelna ingerencja miała miejsce w 1939r. podczas rozgrywek o krajowy puchar. Spartak w półfinale pokonał 1­0 Dynamo po kontrowersyjnej bramce, a następnie wygrał finał przeciwko Dynamo Tbilisi. W tym momencie, a więc wydawałoby się po fakcie, zareagował Andriej Żdanow i kategorycznie nakazał… powtórzenie półfinału. Ponowne starcie Spartak wygrał już bezdyskusyjnie 3-1 i niejako obronił puchar.[19]

Rozwścieczony Beria wytoczył przeciw Starostinom cięższe armaty. Wykorzystał ich bliskie kontakty z aresztowanym niedawno, skazanym w pokazowym procesie, po czym rozstrzelanym Kosariewem[20] i usiłował oskarżyć o wspólne z nim knucie antypaństwowego spisku. Tym razem jeszcze udało się słynnym braciom uniknąć aresztowania. Wstawił się za
nimi Wiaczesław Mołotow, którego córka przyjaźniła się z synem Nikołaja Starostina.[21]

Trzy lata później, wykorzystując skupienie większości sojuszników Starostinów na problemach wojennych, Beria dopiął w końcu swego. 20 marca 1942r. z pomocą Malenkowa aresztował całą czwórkę Spartakowców i postawił im zarzut organizowania razem z Kosariewem zamachu na Stalina… podczas pamiętnego Dnia Kultury Fizycznej w 1937r.. Zanim zapadł wyrok skazujący, oskarżeni spędzili dwa lata w celach Łubianki. Byli jednak niezwykle „ulgowo” traktowani, bowiem ani razu nie wymuszano na nich torturami jakichkolwiek samoobciążających zeznań. Sama orzeczona kara też nie należała do szczególnie surowych – po dziesięć lat zesłania. Zresztą na zesłaniu Nikołaj dalej trenował tamtejsze drużyny z niższych lig, a wiadomość o tym jakimś cudem nie dotarła do Berii. Warto wspomnieć też o trzymiesięcznej przygodzie z 1948r., kiedy to syn Stalina Wasilij, prezes klubu sił powietrznych WWS (Wojenno-Wozdusznyje Siły) w tajemnicy przed Berią sprowadził do Moskwy Nikołaja, aby ten z zacisza willi Wasilija budował potęgę jego drużyny. Beria jednak o całym planie się dowiedział i doprowadził do powrotu Starostina na zsyłkę.[22]

Wspomniany team WWS był jednym z dwóch, obok CDKA, moskiewskich klubów wojskowych. Lata wojny, zakończonej zwycięstwem nad faszyzmem niezwykle podniosły prestiż armii w społeczeństwie. Szybko przełożyło się to na wzrost znaczenia związanych z nią klubów, zwłaszcza tego drugiego. Postacią-symbolem potęgi CDKA-CSKA był niewątpliwie Wsiewołod Bobrow, sportowiec o niespotykanej dziś, a i wtedy bardzo rzadkiej cesze – odnosił sukcesy w dwóch różnych dyscyplinach piłce nożnej i hokeju. W tej drugiej został w 1956r. mistrzem olimpijskim.[23] Cztery lata wcześniej był członkiem drużyny piłkarskiej na letnich igrzyskach w Helsinkach. Była to zresztą drużyna zdominowana przez „poruczników”, czyli graczy CDKA. Na turniej ów najsilniejsze składy, z racji ich formalnego amatorstwa, zgłosiły drużyny z Europy Wschodniej. W pierwszym meczu Sowieci z trudem pokonali Bułgarię 2-1. Drugi mecz przeszedł do historii futbolu. Rywalem reprezentacji ZSRR była Jugosławia. Drużyna, o której radziecki sztab trenerski i sami zawodnicy wiedzieli bardzo mało.

Ostatni mecz rozegrali z nimi w 1947 r., a kilka miesięcy później marszałek Josif Broz-Tito został wyklęty jako odstępca od jedynie słusznej drogi do komunizmu. Z tego też powodu mecz nabrał niesłychanego znaczenia pozasportowego. Sama dramaturgia spotkania była niesamowita: mimo przegrywania w pewnym momencie kilkoma bramkami piłkarze sowieccy heroicznie doprowadzili do remisu 5-5. Ówczesny regulamin sprawił, że po dwóch dniach mecz powtórzono. Tym razem krańcowo wyczerpana jedenastka ZSRR uległa 1-3. Dziennikarze dostali zakaz szerszego analizowania spotkania i przyczyn haniebnej w nim porażki. Szeroko rozpisała się za to już kilka dni później o triumfie złotej jedenastki Węgrów, którzy pomścili w finale „Wielkiego Brata”. Po powrocie piłkarzy do domu, przerwa w lidze (w ZSRR gra się systemem wiosna-jesień) trwała jeszcze kilka tygodni. Po wznowieniu rozgrywek wybuchła prawdziwa bomba. Zdumieni kibice dowiedzieli się, że wycofane z rywalizacji i rozwiązane zostają obydwa wojskowe kluby – CDKA i WWS. Ich zawodnicy uniknęli indywidualnych konsekwencji czy prześladowań i zostali bez słowa wyjaśnienia przeniesieni do innych drużyn.[24]

Sytuacja ta trwała dwa lata, do momentu kiedy odtworzono klub Bobrowa i kolegów pod zmienioną nazwą CSKA. Rok dłużej na powrót z zesłania musieli czekać bracia Starostinowie. Po 1956r. doczekali się oni pełnej rehabilitacji. Nikołaj kierował Spartakiem do śmierci w 1996r. Andriej zaś był przez pewien czas kierownikiem reprezentacji ZSRR.[25] W lidze rozpoczął się spokojniejszy czas który analogicznie do sytuacji ogólnospołecznej w Związku Radzieckim można nazwać okresem „normalizacji”. Stał on pod znakiem przełamania monopolu klubów moskiewskich przez m.in. Dynamo Kijów, czy Dynamo Tbilisi.

Po zakończeniu wojny, wraz z ugruntowaniem się pozycji ZSRR jako jednego z supermocarstw i początkiem Zimnej Wojny, niesłychanie wzrosła presja na osiąganie przez zawodników radzieckich najlepszych na świecie wyników i wygrywanie sportowego wyścigu z USA i ich europejskimi sojusznikami. „Próbne” konfrontacje odbyły się jeszcze przed 1939r., a były nimi opisane wyżej wyjazdy piłkarzy do Czechosłowacji i Francji. Pierwsza szansa po wojnie pojawiła się jeszcze w 1945r., po zaproszeniu drużyny Dynama na tournee do Wielkiej Brytanii, w ramach podziękowań za alianckie braterstwo broni. Na tę okazję zespół Dynama wzmocniono kilkoma gwiazdami innych klubów, m.in. Bobrowem. Była to na tego typu wyjazdach stała praktyka Sowietów. Gdy jednak podobny manewr próbował zastosować zdziesiątkowany kontuzjami i brakiem ciągle zmobilizowanych do armii graczy londyński Arsenał, Moskwiczanie ostro i głośno protestowali. Po wygranej 4-3 natomiast obwieścili, że pokonali nie Arsenał, a reprezentację Anglii. Mecze z udziałem „egzotycznej” drużyny ze wschodu cieszyły się sporym zainteresowaniem, a poziom prezentowany przez sowiecki team był wielkim zaskoczeniem.[26] Próby w postaci meczów towarzyskich wypadły zatem obiecująco, a atmosferę podsycała w entuzjastycznych komentarzach prasa radziecka. Jeszcze w 1935r., po zwycięstwie 6-1 z Red Star Paryż napisano: „[…] Oto i oni, Red Star, nadzieja burżuazji. Oto i oni, zawodowcy, których dopiero co poznaliśmy… sprawdzian zakończony. Burżuazyjna Europa niech się ma na baczności.”[27]

W innych dyscyplinach również sportowcy radzieccy włączali się szybko i z powodzeniem do światowego nurtu i systemu mistrzostw, pucharów, rozgrywek międzypaństwowych i klubowych. ZSRR stawał się członkiem coraz większej liczby federacji sportowych. Wreszcie w 1952r. nadszedł długo wyczekiwany moment. Stalin dostał od szefa Komitetu Sportu Nikołaja Romanowa gwarancję wielkiego sukcesu ma igrzyskach w Helsinkach.[28] Wobec tego zezwolił na wyjazd tam reprezentacji ZSRR. Cztery lata wcześniej jeszcze się wstrzymał, ale wysłał grupę obserwatorów, aby zbierała pożyteczne wnioski. Romanow sporo ryzykował zapewniając Generalissimusa o sile sowieckiej ekipy, ale uratował skórę, bo impreza rzeczywiście była ogromnym sukcesem sportowców Kraju Rad (pomijając opisaną wyżej wpadkę piłkarzy). Wynik w klasyfikacji medalowej bardzo zbliżony do osiągnięcia Amerykanów[29] trzeba w debiucie uznać za nie lada wyczyn. Odtąd historia powtarzała się praktycznie co cztery lata i co cztery lata społeczeństwo radzieckie na chwilę odwracało wzrok od ligowych stadionów i z satysfakcją, ale bez oznak euforii, przyjmowało kolejny worek medali. Nie zmieniło to jednak ani na jotę hierarchii ważności i popularności poszczególnych dyscyplin. Dalej królowała nie „królowa sportu” lekkoatletyka, a piłka nożna.

A w futbolu okres od śmierci Stalina do rozpadu imperium był, jeśli chodzi o rywalizację międzynarodową, zdominowany przez rozczarowania. Na tle stałej dominacji na igrzyskach mistrzostwo Europy w 1960r. i półfinał Mundialu sześć lat później wyglądają mamie. Jest kilka przyczyn takiego stanu rzeczy. Po pierwsze, ciągłe faworyzowanie innych dyscyplin i większe zachęty materialne do ich uprawiania powodowały, że napływ utalentowanej młodzieży do sekcji piłkarskich był ograniczony. Po drugie, była to tak naprawdę jedyna dyscyplina, gdzie ZSRR zmuszony był rywalizować z zawodowcami.

Robert Edelman skonstatował: „Te porażki [w najbardziej popularnym sporcie – futbolu] są tak samo odzwierciedleniem słabości radzieckiego systemu sportowego, jak zwycięstwa olimpijskie są oznakami jego silnych stron. Podczas rywalizacji z zawodowcami, korzystającymi z poparcia i pełnych zasobów potężnych krajów kapitalistycznych Sowieci mieli trudności z ciągłym wygrywaniem.”[30] Jako jeden z pierwszych zachodnich badaczy dostrzegł on, że największymi talentami w radzieckim sporcie byli propagandziści, którzy umiejętnie wykreowali na zachodzie mit o potędze radzieckiego masowego sportu, przekładającego się na osiągnięcia sportu wyczynowego.[31] Ambitny sowiecki program kosmiczny krył ogólne opóźnienie technologiczne Związku Radzieckiego spowodowane niewydolnym i opartym na absurdzie systemem ekonomicznym. Tak samo sport w Kraju Rad nie był wcale wielką piramidą z milionami młodych ludzi uprawiających sport w tysiącach wspaniałych obiektów jako podstawą oraz z grupą świetnie wyselekcjonowanych spośród tych „dołów” i wytrenowanych arcymistrzów jako czubkiem piramidy. O wiele trafniejsze wydaje się być porównanie do gnijącego od dołu pala, z elitą czołowych sportowców jako wąską etykietą na jego szczycie.[32]


1 cyt. za: R.Edelman, A Smali Way of Saying „No”: Moscow Working Men, Spartak Soccer, and the Communist Party, 1900-1945, “The American Historical Review”, Vol.107, No.5, December 2002, online: http://www.historycooperative.org/journals/ahr/107.5/ah0502001441.html, paragraf 7, [tłum. własne autora pracy]

[2]    R.Edelman, Serious Fun. A History of Spectator Sports in the USSR, Oxford University Press, New York 1993, s.7

[3]    http://pl.wikipedia.org

[4]    R.Edelman, A Small Way of Saying „No”…, paragraf 18

[5]    S.Szczepłek, Sierp, młot i piłka, „Rzeczpospolita”, 19.04.2003 [archiwum online]

[6]    S.Szczepłek, op. cit.

[7]    R.Edelman, A Small Way of Saying „No”…, paragraf 9

[8]    R.Edelman, Serious Fun…, s.70

[9]    Ibidem, s.62-65

[10]  Ibidem, s.72

[11]  Ibidem, s.78-79

[12]  Ibidem, s. 79

[13]  Ibidem, s.79-80

[14]  Ibidem, s.55-56

[15]   S.Szczepłek, op. cit.

[16]  R.Edelman, Serious Fun…, s.54

[17]  Ibidem, s.76-77

[18]  Ibidem, s.76-77

[19]  Ibidem, s.78

[20]   S.Szczepłek, op. cit.

[21]  R.Edelman, Serious Fun…, s.78

[22]  Ibidem, s.96-98

[23]  Ibidem, s.100

[24]  Ibidem, s.115-120

[25]  Ibidem, s.98

[26]  Ibidem, s.100-104

[27]  Ibidem, s.63, [tłum. własne autora pracy]

[28]  J.Riordan, Rewriting Soviet Sports History, Journal of Sport History, 1993, Vol. 20, No. 3, s.249

[29]  R.Edelman, Serious Fun…, s.136

[30]  Ibidem, s.152, [tłum. własne autora pracy]

[31]  Ibidem, s.170

[32]  Ibidem, s.170

Dodaj komentarz