Demograficzne podstawy planowania rozmiarów produkcji

5/5 - (1 vote)

Założenie o ciągłości pełnego zatrudnienia jako kryterium wyboru rozmiarów produkcji społecznej w gospodarce planowej kieruje myśl w stronę zagadnień demograficznych. Przyrost naturalny staje się bowiem punktem wyjściowym przy decydowaniu i planowaniu ogólnego poziomu produkcji. Wywody za­warte w niniejszej pracy opierają się na hipotezie, że przyrost naturalny -obojętnie: zerowy, dodatni czy ujemny jest zmienną niezależną, tzn. nie jest funkcją ekonomiczną. Nie jest to jednak pogląd, który byłby powszechnie akceptowany w nauce ekonomii. Są bowiem uczeni22, którzy uważają, że zmiany populacyjne są zdeterminowane ekonomicznie. Wypada zapoznać się w podstawowych zarysach z ich poglądami, by lepiej można było ocenić, czy pogląd na zagadnienie przyrostu naturalnego prezentowany w niniejszej pracy jest uzasadniony.

Zgodnie z duchem poglądów Malthusa na zagadnienia populacyjne, podaż siły roboczej przy pełnym zatrudnieniu jest doskonale elastyczna względem płacy realnej, odpowiadającej minimum egzystencji. Liczba lud­ności rośnie według jakiejkolwiek stopy, która zapewni ten poziom płacy. Oznacza to, że płaca jest zewnętrznie zdeterminowana, a stopa przyrostu ludności n jest zmienną zależną. Tak więc stopa oszczędności równoznaczna ze stopą inwestycji określa stopę przyrostu naturalnego, ponieważ od nich zależy dodatkowa liczba jednostek płac na poziomie minimum egzystencji23. Dodać należy, że traktowanie przyrostu naturalnego jako zmiennej endoge-nicznej nie wymaga uciekania się do założenia o doskonałej elastyczności podaży siły roboczej względem określonej płacy realnej.

Niektórzy teoretycy opierają się na innej, bardziej skomplikowanej fun­kcji populacyjnej. Przyjmują oni, że stopa przyrostu siły roboczej n przy pełnym zatrudnieniu jest rosnącą funkcją płacy realnej w. Funkcja ta może przyjąć następującą postać: n = a(w-w), gdzie w oznacza płacę realną na poziomie minimum egzystencji, przy której liczba ludności się nie zmienia. Przyjmują ponadto, że istnieją granice przyrostu naturalnego wyznaczone przez tzw. biologiczne maksimum n. Stąd funkcja populacyjna może się zbliżać asymptotycznie do TL Funkcja ta ustanawia prostą zależność pomiędzy stopą przyrostu naturalnego a płacą realną. Stosując określone założenia dotyczące funkcji produkcji i funkcji oszczędności, można wykazać, że podobnie jak w modelu maltuzjańskim, stopa przyrostu naturalnego zależy od stopy oszczędności równoznacznej ze stopą inwestycji. Różnica polegała­by jedynie na tym, że tutaj stopa oszczędności przyczynia się do wzrostu płacy realnej, co jest właśnie tym czynnikiem, który wywołuje wysoką stopę przy­rostu naturalnego24. Zakłada to zatem postęp techniczny, bez którego wzrost płacy realnej przy pełnym zatrudnieniu byłby niemożliwy25.

23 Por. Surveys of Economic Theory, New York 1967, vol. 2, s. 23.

24 Ibidem, s. 25.

25 Dla ścisłości należy dodać, że wzrost produkcji na głowę ludności można osiągnąć bez postępu technicznego w drodze produkcji na wielką skalę. Zwracali na to uwagę ekonomiści na długo przed pojawieniem się nowoczesnej teorii wzrostu gospodarczego. Wymaga to wszakże szybkiego wzrostu ludności. W omawianym przypadku nie chodzi jednak o wpływ przyrostu ludności na wzrost produkcji, ale na odwrót. Por. Surveys…, s. 55-56.

Przyrost naturalny, indukowany przez wzrost płacy realnej wywołanej postępem technicznym, może być rozpatrywany przy założeniu niewystę­powania zjawiska malejących przychodów z ziemi. Jeśli funkcja wyznacza­jąca zależność pomiędzy stopą przyrostu naturalnego a wielkością płacy realnej nie ma górnej granicy, to można dojść do absurdalnego wniosku, że stopa ta stale rośnie. Jeśli natomiast górna granica istnieje w postaci biologi­cznego maksimum, to zostanie ona ostatecznie osiągnięta, ponieważ postęp techniczny zapewnia wzrost dochodu realnego na głowę ludności w miarę upływu czasu. Wynika stąd wniosek, że indukowane zmiany w stopie przy­rostu naturalnego mogą następować w określonej fazie przebiegu procesu wzrostu gospodarczego. Stopa przyrostu naturalnego osiąga swoje maksi­mum w pewnym momencie, a następnie może być traktowana jako zewnę­trznie zdeterminowana wielkość. Gdy to nastąpi, wzrost dochodu na jednego mieszkańca będzie określony przez postęp techniczny. W początkowych stadiach procesu wzrostu stopa przyrostu dochodu realnego na głowę ludności będzie niższa od stopy postępu technicznego mierzonego przyrostem produ­kcji na jednego zatrudnionego. Wywołane to będzie względnym brakiem kapitału, który ma swoje źródło w postępującym podnoszeniu się stopy przyrostu naturalnego. W konsekwencji będzie to działało hamująco na stopę wzrostu gospodarczego. Innymi słowy, we wcześniejszych stadiach stopa przyrostu dochodu realnego na głowę ludności natrafi na przeszkody, ponie­waż jej przyrost stanie się bodźcem dla szybszego przyrostu ludności.

To samo zagadnienie można rozważyć jeszcze raz, przyjmując działanie prawa malejących przychodów z ziemi. Jeśli stopa przyrostu naturalnego n nie ma górnej granicy, to wzrost dochodu na głowę ludności musi doprowa­dzić n do poziomu, w którym efekty zmniejszających się przychodów zostaną skompensowane przez postęp techniczny. W takim wypadku dochód realny na jednego mieszkańca pozostanie stały, a n przestanie dalej rosnąć. Wysoka stopa postępu technicznego prowadzi więc do wysokiego poziomu dochodu i wysokiej stopy przyrostu naturalnego, ale nie zapewnia permanentnego wzrostu dochodu realnego na głowę ludności. Rzecz ma się inaczej, gdy istnieje maksimum biologiczne. Jeśli postęp techniczny jest wystarczająco szybki, by skompensować zmniejszające się przychody z ziemi, gdy n osiąg­nęło swoje maksimum, sytuacja staje się podobna do tej, która występuje przy braku malejących przychodów z ziemi. Stały wzrost staje się możliwy. Płyną stąd dość ciekawe wnioski. Różnice w stopie postępu technicznego poniżej krytycznego poziomu, który pozwala n na osiągnięcie maksimum, oddziałują na poziom dochodu realnego na głowę ludności. Gdy natomiast stopa postępu technicznego przekracza ten krytyczny poziom, a dochód realny na głowę ludności jest niski w momencie startu, proces wzrostu będzie składał się z dwóch faz. W pierwszej fazie ludność wzrasta w przyspieszonym tempie przy akompaniamencie wolnego przyrostu dochodu realnego na jednego mieszkańca. W drugiej fazie ludność wzrasta w wysokim, ale stałym tempie, dochód zaś na głowę rośnie szybciej niż poprzednio26.

Por. N. Kaldor, loc. cit.

Nietrudno zauważyć, że przedstawiona w ogólnych zarysach teoria zmian populacyjnych, opierająca się na założeniu, że przyrost naturalny jest funkcją ekonomiczną, ma głównie na celu dostarczenie teoretycznych podstaw budo­wy konsystentnych modeli wzrostu gospodarczego. Jednakże, dla zachowa­nia logicznej elegancji modele te są zazwyczaj oparte na jednostronnych założeniach, wskutek czego obraz rzeczywistości, jaki przedstawiają, bywa z reguły drastycznie uproszczony. W rzeczywistości nie można wykluczyć wpływu czynnika ekonomicznego na przyrost naturalny, ale jak wynika z powszechnie dostępnej obserwacji nie może to być wpływ wyłączny ani nawet decydujący27. Co prawda, dla wygody planistów byłoby rzeczą dobrą, gdyby taka wyłączna zależność istniała, ponieważ zwiększałoby to zakres ich kontroli. Fakty dowodzą, że niekoniecznie musi istnieć związek pomiędzy rozrodczością i umieralnością a fluktuacjami ekonomicznymi28. Bieda jest równie często związana z rzadkim, jak i gęstym zaludnieniem29. Dobrobyt różnie wpływa na decyzje powiększenia rodziny. Czasami jest to wpływ pozytywny, kiedy indziej jest on negatywny. Nie ma dowodu na to, że liczba urodzin wzrasta wraz ze wzrostem gospodarczym mierzonym przyrostem dochodu realnego na głowę ludności30. Dlatego traktowanie zmian popula­cyjnych jako funkcji ekonomii jest podejściem mało obiecującym31.

W istocie, przyrost naturalny jako zmienna czasowa jest określany głów­nie przez czynniki pozaekonomiczne. Zależy on przede wszystkim od stopy urodzeń i zgonów, czyli od rozrodczości społeczeństwa i od długości życia jego członków, a te pozostają pod wpływem wielu różnorodnych czynników. Dlatego też traktowanie przyrostu naturalnego jako zmiennej niezależnej, stanowiącej daną dla gospodarki warunkującą pewne zjawiska ekonomiczne, bardziej odpowiada rzeczywistości32.

27 Por. J. Schumpeter, Business Cycles, New York 1939, vol. 1, s. 13.

28 Ibidem, s. 10.

29 Na przykład Indie i dorzecze Amazonki. Por. J. K. Galbraith, Economic Development, Cambridge Mass. 1964, s. 17-18.

30 Por. W. A. Lewis, The Theory of Economic Growth, Homewood 1955, s. 305.

31 Por. P. H. Landis, P. K. Hatt, Population Problems, New York 1954, s. 48.

32 Por. J. Schumpeter, op. cit, s. 74; R. Baldwin, Economic Development and Growth, New York 1966, s. 26; A. Marshall, Principles of Economics, London 1961, s. 141-169; B. S. Keirstead, The Theory of Economic Change, Toronto 1948, s. 113-131.

Rozrodczość społeczeństwa określa stopa urodzeń, czyli liczba urodzeń na tysiąc mieszkańców. Przy normalnych biologicznych możliwościach czło­wieka decyzja o posiadaniu czy nieposiadaniu dzieci związana jest przede wszystkim z motywacją społeczną we wszystkich społeczeństwach, które uznają związek pomiędzy instytucją małżeństwa a reprodukcją gatunku. Toteż liczbę zawieranych małżeństw uznaje się powszechnie za jeden z głów­nych czynników, określających liczbę urodzin. Ważna jest przy tym struktura zawieranych małżeństw według wieku. Uwzględniając bowiem pewne od­chylenia w niektórych grupach społecznych, odpowiednie badania wykazały, że małżeństwa zawierane w wieku 18 łat mogą mieć dwa razy więcej dzieci aniżeli małżeństwa zawierane w wieku 28 lat33. Niezależnie od względów czysto biologicznych starsze małżeństwa mają więcej zahamowań natury psychologicznej. Obawy przed trudnościami związanymi z ciążą w późnym wieku czy też obawa przed osieroceniem późno urodzonych dzieci mogą służyć jako przykład.

W ostatnich latach rozwody stają się istotnym czynnikiem wpływającym na liczbę urodzin. Niektóre dane wskazują na rozwody jako przyczynę spadku urodzin34. Szczególnie istotne są psychologiczne efekty łatwego uzyskiwania rozwodu, które czynią z małżeństwa romantyczny eksperyment. W tych okolicznościach decydowanie się na posiadanie dzieci może być w wielu wypadkach odkładane do czasu, gdy obie strony dojdą do przekonania, że ich małżeństwo ma szansę stania się trwałym związkiem.

Innym czynnikiem wpływaj ącym na rozrodczość jest praktyka przerywa­nia lub zapobiegania ciąży. Szczególnie w społeczeństwach, w których jest ona usankcjonowana przepisami prawnymi, praktyka ta odgrywa poważną rolę w utrzymaniu stopy urodzeń na niskim poziomie. To samo można powiedzieć o pracy zawodowej kobiet i związanej z nią emancypacją. Nieza­leżnie od wykonywanego zawodu kobiety pracujące mają na ogół mniej dzieci aniżeli kobiety niepracujące zawodowo35.

33 Por. An Introduction to Sociology, Boston 1931, s. 351; C. Clark, Condition of Economic
Progress, London 1957, s. 168.

34 Por. Statistical Bulletin, Metropolitan Life Insurance Company, 1941, vol. 30, Febmary, s. 6.

35 Por. F. H. Landis, P. K. Hatt, op. cit., s. 170.

36 Ibidem.

37 Ibidem, s. 32-33.

Omówione podstawowe czynniki wpływające na rozrodczość należą do tych, które da się określić i zanalizować. Niewiele jednak mówią one o bez­pośrednich przyczynach konkretnego zachowania się ludzi w obliczu proble­mu reprodukcji gatunku. Każdy z wymienionych czynników ma swoje pier­wotne przyczyny, których dokładne zbadanie jest praktycznie niewykonalne. Jest to bowiem sfera najbardziej osobistych i intymnych doznań. Cokolwiek by się na ten temat powiedziało, to ostateczna decyzja należy do dwojga ludzi, którzy zostaną lub nie zostaną rodzicami. Motywy, jakie nimi kierują, mogą być liczne i zróżnicowane. Mogą wśród nich być takie, których istnienia obserwator z zewnątrz nawet nie podejrzewa, a wyniki badań ankietowych i wywiady nasuwają wątpliwości co do prawdziwości podawanych przy­czyn36. Przy obecnym stanie wiedzy ludzie dysponują sposobami kontroli swoich naturalnych odruchów tak, że rozrodczość jest dziś raczej dziełem dowolnego wyboru aniżeli produktem nieodwracalnego działania czynnika naturalnego37. Jednakże skuteczność tej kontroli ogranicza się ciągle do ram rodziny. W obrębie społeczeństwa natomiast próby kontroli rozrodczości są na ogół mało skuteczne. Częściowo przyczyną tego jest najprawdopodobniej fakt, że na ogół nie ma zgody co do większej liczby ludności jako celu, do osiągnięcia którego należy dążyć, częściowo zaś przyczyną jest brak dostate­cznej wiedzy na temat społecznej psychologii, społecznej inżynierii i efe­ktywnego manipulowania ludzkimi motywami dla pełnego osiągnięcia celów społecznych38. Tym bardziej że jest to bardzo delikatne pole ingerencji, po którym należy poruszać się ostrożnie i z wielkim umiarem, w przeciwnym bowiem razie można spowodować więcej szkód niż osiągnąć pożytku.

Drugim obok rozrodczości podstawowym czynnikiem, od którego zależy przyrost naturalny, jest długotrwałość życia ludzkiego. Wielu demografów uważa nawet, że dodatni przyrost pochodzi głównie ze zmniejszenia stopy zgonów i przedłużenia życia. Długotrwałość życia zależy prawdopodobnie od bardzo wielu czynników, wśród których określa się cztery jako podstawo­we. Należą do nich: 1) odżywianie, 2) ochrona zdrowia, 3) wypadki, 4) wojny i zamieszki społeczne. Relatywna ważność tych czynników zmienia się wraz z rozwojem kultury i cywilizacji39.

Pierwszym, podstawowym czynnikiem, wpływającym na długość życia, jest sposób i jakość odżywiania. Oczywiście krańcowym przypadkiem jest głód spowodowany brakiem żywności. Brak odpowiedniej ilości żywności lub mało urozmaicona dieta – przy względnej jej obfitości – może być przyczyną przedwczesnej śmierci. Zła dieta pozbawia organizm składników uodparniających na pewne choroby, które zbierają swoje żniwo40. Oznacza to, że odżywianie jako czynnik wpływający na długowieczność zależy nie tylko od obfitości żywności, ale także od czynników społeczno-kulturowych. Wyższy poziom kultury i oświaty stwarza niezbędne przesłanki do przełama­nia złych przyzwyczajeń stosowanych w diecie.

Ibidem.

Ibidem, s. 136. Ibidem, s. 40.

Wpływ ochrony zdrowia na długowieczność ludzką nie może być kwe­stionowany. Postęp medycyny doprowadził w krajach cywilizowanych do likwidacji i zapobiegania epidemiom chorób, które w przeszłości dziesiątko­wały ludność, powodując przedwczesną śmierć setek tysięcy. Rozwój nauki i techniki w dziedzinie leczenia ludzi, szczególnie postęp w zapobieganiu epidemiom chorób zakaźnych wpłynął na przedłużenie życia i zmniejszenie stopy zgonów. Oczywiście, niezbędnym warunkiem wykorzystania zdobyczy medycyny jest organizacja służby zdrowia, obejmująca swym zasięgiem możliwie jak największą liczbę ludzi. W przeciwnym bowiem razie mogą zdarzać się niepotrzebne zgony, spowodowane tym, że ludzie nie mogą sobie pozwolić na pokrycie kosztów leczenia41. Powszechna służba zdrowia sama przez się nie rozwiązuje naturalnie problemu zapewnienia ludziom możliwo­ści korzystania z osiągnięć medycyny. Jeśli personel medyczny, który ma czuwać nad zdrowiem społeczeństwa, nie rozumie swego posłannictwa i nie ma odpowiednich kwalifikacji moralno-etycznych lub gdy służba zdrowia jest wadliwie zorganizowana, wówczas ochrona zdrowia będzie działała źle. Integralną częścią ochrony zdrowia jest stan higieny społecznej i osobistej. Przestrzeganie zasad higieny zależy od istnienia odpowiednich urządzeń i organizacji, działających w sferze higieny publicznej, równocześnie zaś od kultury społeczeństwa i jego oświaty sanitarnej.

W każdych warunkach życiowych występuje pewna ilość nienaturalnych, gwałtownych zgonów. W warunkach prymitywnego bytowania wypadki gwałtownej śmierci wynikały z zetknięcia się człowieka z innym człowie­kiem, ze zwierzęciem lub naturą. Wprawdzie człowiek żyjący w cywilizowa­nym świecie zabezpieczył się przed niszczącym działaniem sił natury, to jednak nie jest to zabezpieczenie zupełne. Rozwój cywilizacji stwarza dodat­kowe zagrożenie dla życia człowieka, które może wynikać z jego zetknięcia się z maszyną. Wypadki przy obsługiwaniu maszyn i wypadki drogowe stanowią w społeczeństwach przyczynę przedwczesnych zgonów.

Długości życia ludzkiego zagrażają wojny, rewolucje oraz wszelkiego rodzaju zaburzenia i niepokoje społeczne. Wskazuje to na wpływ pierwiastka politycznego na długość ludzkiego życia, który zresztą na ogół nie budzi wątpliwości. Niektórzy socjologowie uważają, że ubóstwo jest wyłączną przyczyną konfliktów i zaburzeń społecznych. A zatem dobrobyt likwidował­by podstawy tych konfliktów42. Prawdopodobnie w wielu konkretnych wa­runkach miejsca i czasu pogląd ten odpowiada prawdzie, jednakże dostrze­galne gołym okiem fakty dowodzą, że wysoki poziom dobrobytu nie jest całkowicie skutecznym zabezpieczeniem przed konfliktami społecznymi. Wolno sądzić, że głównych ich przyczyn należy szukać w sferze psychologii, w dążeniu jednostek i grup ludzkich do doskonałości, które to dążenia przybierają bardzo często formy gwałtu i przemocy. Przede wszystkim na tym właśnie polu, a nie w dziedzinie ekonomii należy szukać sposobów zapobie­gania im.

41  Ibidem, s. 143-144.

42  Ibidem, s. 142.

Wszystko to, co powiedziano na temat czynników wpływających na przyrost naturalny, wskazuje na fakt dużo większej złożoności funkcji popu­lacyjnej, niżby to mogło wynikać z poglądów tych ekonomistów, którzy widzą ją jako jednostronny związek z rozmiarami strumienia dóbr. W rzeczywistości decydujący wpływ na zmiany populacyjne mają czynniki biologiczne i socjo­kulturowe, co oznacza, że dla ekonomii mają one charakter danych egzoge-nicznych. Stwierdzenie to ma istotne znaczenie z punktu widzenia planowa­nia ogólnych rozmiarów produkcji. Wynika z niego, że planowanie to nie może być arbitralne, lecz musi być dostosowane do przewidywanych zmian ludnościowych.

Konieczność uwzględnienia zmian ludnościowych w planowaniu produ­kcji nie stanowi zbyt wielkiego utrudnienia. Krótkoterminowe prognozy demograficzne niezbędne na potrzeby tego planowania należą do najłatwiej­szych. Nietrudno bowiem ustalić, jaka będzie podaż siły roboczej za rok czy za pięć lat, jeśli się wie, ilu ludzi aktualnie ukończyło piętnasty rok życia. Trudniej natomiast dokonywać dokładnych prognoz demograficznych obej­mujących kilkanaście czy kilkadziesiąt lat. Jest to okres, w którym nawet w dziedzinie demografii mogą wystąpić zaskakujące zmiany. Uprzemysło­wienie i urbanizacja zmieniają trendy populacyjne. Przekształcenia te ma­ją swoje źródło w modyfikacjach socjalno-cywilizacyjnych i kulturowych. Zmieniają się idee i poglądy, które nie tylko mają wpływ na porządek społeczny, ale także oddziałują na biologiczne zachowanie się człowieka, ustanawiając nowe normy tego zachowania. We współczesnym świecie po­glądy i zapatrywania ulegają niejednokrotnie radykalnym zmianom w stosun­kowo krótkim czasie, a ułatwienia komunikacyjne umożliwiają szybkie roz­przestrzenianie się tych zmian. Zmienność, a w wielu wypadkach nieokreślo­ność czynników socjokulturowych sprawia, że długoterminowe prognozy trendów populacyjnych mają znikomą wartość praktyczną43. Zmiany popu­lacyjne jako istotny element czasowej rzeczywistości zawierają w sobie pierwiastek niespodzianki. Dotyczy to nie tylko społeczeństw, które przecho­dzą przez fazę przyspieszonego rozwoju, ale może być to również udziałem tych, które osiągnęły stadium dojrzałości ekonomicznej czy też wysoki po­ziom masowej konsumpcji44. Wszystko to jednak nie może utrudniać plano­wania ekonomicznego, traktowanego jako narzędzie praktycznego gospo­darowania. W tym wypadku wybieganie poza horyzont czasowy wyznaczony przez okres jednego roku nie byłoby wskazane.

Por. B. S. Keirstead, op. cit., s. 125.

Por. W. W. Rostów, The Stages of Economic Growth, Cambridge 1960.

Wiesław Samecki, Gospodarowanie za pomocą planowania. Analiza krytyczna, Acta Universitatis Wratislaviensis No 2262

Dodaj komentarz